Ledwo zdążyłam ochłonąć po sierpniowych upałach, a już piszę wpis opatulona kocem, popijając herbatę z goździkami. Tym razem niestety nie jest to szybki występ jesieniary, a zdradliwe zimne powietrze nocą wpadające przez otwarte okno do sypialni. Nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić do rześkiego powietrza na porannym spacerze i ciągle zapominam o tym, by wziąć ze sobą coś więcej, niż bluzę. Mimo że jestem jesieniarą z krwi i kości, to za każdym razem mam ochotę rozkoszować się tą zmianą pory roku jak najdłużej.
Dla mnie wrzesień jest szczególny również z tego względu, że jest pewnego rodzaju nowym startem. Zawsze lubiłam początek nowego roku szkolnego, zakupy książkowe, podpisywanie nowych zeszytów i pakowanie plecaka. Miałam wrażenie, że znowu mam szansę zacząć z czystą kartą: „Od teraz w zeszytach będę pisać naprawdę ładnie!”. Oczywiście nigdy się to nie udawało ;), ale ta perspektywa nowego startu dodawała świeżości. W tym momencie również, co roku zaczynam nowy rok w swojej firmie. Przychodzą do mnie wnioski na temat tego co działa, a co nie, co chciałabym rozwinąć, a co odciąć. Tworzę sobie okazję do stworzenia nowego planu i nowego startu z czystą kartą. Która będzie zapełniona jeszcze bliższą mi, autentyczną historią.
Zapraszam Was na krótki przegląd tego, co działo się w ostatnim miesiącu. Będziecie tęsknić za latem?
Spędziłam tutaj całkiem dużo lata. I całe szczęście – chyba nigdzie nie ma tak pięknych, niepowtarzalnych zachodów słońca. Mowa o Podlasiu oczywiście.
Zrobiłam sobie twarde postanowienie częstszej pracy w kawiarniach. Uwielbiam to, a tak rzadko ostatnio dawałam sobie ku temu okazję! Drugie zdjęcie wywołało burzę w wiadomościach na Instagramie. Ilu miłośników, tylu przeciwników mnóstwa jagód w jagodziankach. Mnie one nie porywają. Gluten to gluten! ;)
1 i 4. Karmel, gdzie jesteś? Bez Ciebie nie pojedziemy! // 2 i 3. Po przyjeździe przywitał nas rześki zapach trawy i wspaniały zachód słońca.
Nigdzie nie odpoczywam tak, jak tutaj. Moje ulubione miejsce na Ziemi!
1. Wróciłam do „Władcy Pierścieni” głównie dlatego, że zapomniałam książki, którą aktualnie czytam. Nie spodziewałam się, że aż tak się wciągnę (znowu!). Miło dla odmiany poczytać coś, co nie jest związane z biznesem lub psychologią. ;) // 2. A nie mówiłam? // 3. Krajobraz przed deszczem. // 4. Natura jest tak zachwycająca, że połowa mojej rolki w telefonie wygląda właśnie tak.
Czy ktoś rozrzucił watę cukrową na niebie?
Te piękne okoliczności sprzyjały temu, by w końcu zaktualizować portfolio. Dla mnie portfolio nie jest miejscem, w którym pokazuję swoje najnowsze prace. To miejsce, do którego zapraszam odbiorców jak na wystawę. Dzielę się specjalnymi, wyselekcjonowanymi fotografiami, które są najbliższe mojej twórczości. Żadne zdjęcie nie znalazło się tutaj przypadkowo. Efekty tej pracy możecie zobaczyć na studioulanicka.com.
1. Dzień dobry, Warszawo! // 2. W tej przestrzeni mogłabym zamieszkać. // 3. W pracy, chwila między ujęciami. 4. Ten widok z okna raz, poproszę!
1. Nie wiem, czy kawa na mnie działa, czy nie, ale nie wyobrażam sobie żadnego kreatywnego procesu bez rytuału wypicia filiżanki (lub kilku ;)). // 2 i 3. Backstage i zajawka efektów. Pozowała Marta! // 4. W tym roku wielki powrót miała u mnie matcha. Po kilku latach się do niej przekonałam i od czasu do czasu piję matcha latte na ciepło i na zimno.
Wiele razy słyszałam, że Łazienki są oklepane i nudne. Jak bardzo się z tym nie zgadzam! Dla mnie to jedne z najbardziej eleganckich, romantycznych, przyciągających miejsc w Warszawie. Najbardziej lubię jednak przychodzić tu w środku tygodnia, kiedy jestem jedną z niewielu odwiedzających.
1. Z tego profilu wyglądam lepiej. // 2. Kiedy z siostrą zabierasz mamę na zwiedzanie i widzisz wzruszenie z radości w jej oczach. // 3. Nie przestanę się zachwycać tym miejscem! // 4. Za każdym razem fascynuje mnie dokładność wykonania tych misternych zdobień. Wspaniałe!
Z mapą zwiedzanie smakuje dużo lepiej. :)
Nikt mnie nie zatrzyma, jeśli chodzi o fotografowanie pięknych wnętrz i detali.
Do częstszej pracy w kawiarni dopisuję kolejne: więcej kultury!
Sierpień mogę zdecydowanie nazwać miesiącem najpiękniejszego nieba.
1. Choć w tym miesiącu obrazy malowało nie tylko niebo. Niezłą sztukę znalazłam również na swojej ścianie. Po kilku tygodniach w końcu można powiedzieć, że kryzys zażegnany. // 2. Podczas tworzenia moodboardu do sesji zdjęciowej, w której stanęłam po drugiej stronie. // 3. W tym miesiącu Frankie byłaby ze mnie dumna – może i nie zajadałam emocji chińszczyzną, ale pojawiło się sporo czekolady, sernika i tart. // 4. W tym jednym z niewielu dni, w których nie byłam zła, wkurzona i smutna. ;)
1. Na zdjęciach. // 2. A po zdjęciach kilka godzin drogi… // 3 i 4. …do miejsca, w którym budzikiem jest śpiew ptaków. Polecam z całego serca Ptasie Radio Brzozów. Kocham tam wracać. :)
Nie wiem, o co chodzi z jesienią, ale dosłownie co roku przychodzą do mnie o tej porze grube biznesowe rozkminy. Tak jest i tym razem. Wnioski dojrzewały we mnie od kilku miesięcy i w końcu poczułam odwagę, by wcielić je w życie. O wielu przemyśleniach na pewno opowiem w swoim newsletterze. To tam przenoszę od tego momentu biznesowy backstage. Jeśli jeszcze nie ma Ciebie na liście, zapisać się możesz tutaj.
Praca nad kolejną sesją.
Te piękne zachody i wschody słońca chcę zapamiętać jak najdłużej. Życzę Wam dobrego początku jesieni!
Ula napisał
super, taki spokój bije z tych zdjęć :)
Ania napisał
Bardzo się cieszę! :)