W ubiegłym tygodniu udało mi się w końcu trafić na wystawę fotografa, którego naprawdę bardzo lubię. Helmut Newton, bo o nim mowa, jest twórcą, który prowokuje, porusza i obok którego na pewno nie da się przejść obojętnie.

Wystawę Helmuta Newtona jeszcze do 28 marca 2021 możecie obejrzeć w Toruniu.

Na wystawę wybrałam się z Anią, z którą poznałyśmy się na sesji zdjęciowej. Odwiedźcie jej blog!
Podziw dla odwagi
Nie pamiętam już dokładnie kiedy go poznałam, natomiast pamiętam uczucie, jakie wywołały we mnie jego prace. Było to zaskoczenie wymieszane z podziwem dla jego odwagi poruszania tematów w tak odważny sposób. Byłam poruszona, jak otwartym trzeba być, by tworzyć tak odważną, pełną sensualności i seksualności fotografię. Trzeba też wspomnieć, że w momencie, kiedy poznawałam twórczość Newtona, byłam osobą, która nie dość, że nie znała swojego fotograficznego stylu, to na pewno nie wiedziała jeszcze, jaką drogą zawodową będzie podążać w ogóle.
Helmut Newton był niemiecko australijskim fotografem mody, który zasłynął przede wszystkim z kobiecych aktów. Co ciekawe, fotografia modowa nie była jego pierwszym wyborem. Byłam dość zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że zaczynał od fotografii ślubnej i rodzinnej i dopiero związek małżeński z June Browne, australijską aktorką, wprowadził go do świata mody.
Na zdjęciach Helmuta Newtona, które mimo przepełnienia erotyzmem nie miały nic wspólnego z zaspokojeniem seksualnej fantazji, kobiety przedstawiane były jako wyniosłe, pewne siebie, a wręcz dominujące. Mimo tego, że był fotografem mody, to nie prezentacja ubrań interesowała go najbardziej. Kreacje służyły raczej do odsłaniania niż zasłaniania kobiecych ciał, a swoimi zdjęciami Helmut chciał pokazać, że kobiety wcale nie potrzebują projektantów, by wyglądać na pełne siły. Na jego zdjęciach kobiety wyglądały na silne i majestetyczne. Wszystkie w rozmowach podkreślały, że praca z Helmutem wyzwalała drzemiące w nich pokłady siły. Czuły się z nim dobrze.

Selfie z modelką w lustrze nie wymyślił Instagram. ;)
I hate good taste. It’s the worst thing that can happen to a creative person.
Podejście na sesjach
Kilka tygodniu temu (kiedy jeszcze można było wyjść do kina ;)) obejrzałam dokument o Helmucie Newtonie “Piękno i bestia”, a w trakcie wystawy emitowany był film autorstwa June Browne, żony Helmuta Newtona, opowiadający o warsztacie fotografa. Muszę przyznać, że po obejrzeniu tych filmów patrzyłam na jego osobę z jeszcze większą sympatią. Nierzadko środowisko zarzuca Helmutowi przedmiotowe podejście do kobiet. Natomiast po obejrzeniu dokumentów, przyjrzeniu się podejściu Helmuta do modelek, zaobserwowaniu atmosfery, jaką tworzył podczas swojej pracy zauważyłam, że te oskarżenia były dalekie od prawdy. Jak wspominały same modelki – Helmut potrafił wprowadzić na sesjach lekki klimat i przyjazną atmosferę.

Zdjęcie pochodzi z serii BIG NUDES, akurat w wersji ubranej.

Zdjęcia modowe jako selfie z modelką? Czemu nie!

To, co urzeka mnie w tym zdjęciu, to cień Helmuta po prawej. Ja w pierwszej chwili odrzuciłabym takie zdjęcie lub już na sesji zmieniłabym swoje miejsce.

Zdjęcie zrobione przez szybę w samochodzie.
Co lubię w twórczości Helmuta Newtona?
To, co zachwyca mnie w twórczości fotografa to nie tylko odwaga i prowokacja. Uwielbiam go za jego totalnie nieszablonowe podejście, za podążanie wbrew wszystkim ramom, w które chciałoby go wcisnąć społeczeństwo. Był buntownikiem, trochę dużym niegrzecznym chłopcem, który lubił tworzyć rzeczy po swojemu i który nie dał się zamknąć w sztywnym ramach. Jego sesje były prowokacyjne, nierzadko były skandalem i sensacją. Ale na pewno zawsze były świeżym spojrzeniem.
Fotografował modelki na studyjnym tle, ale kadrował tak, by było widać statywy. Robił zdjęcia najprostszym aparatem, bo to, co według niego miało znaczenie, to myślenie o zdjęciu, a nie skomplikowanym oświetleniu. Sfotografował płaszcz męski na sobie, a nie na modelu, bo nie pracuje z mężczyznami. Na zdjęciu umieścił nagą modelkę i nie pominął żony, która przyglądała się sesji czekając na lunch z mężem. Zrobił zdjęcie modelki, na którym widoczny jest jego cień.
A to tylko kilka przykładów jego prowokacji, które obecne są na zdecydowanej większości jego zdjęć. Nie wiem jak Was, ale mnie one bardzo przekonują.
Nie da się stworzyć własnego stylu bez odwagi i przekory
Wniosek, z jakim wychodzę po zagłębieniu się w twórczość Newtona w ostatnich tygodniach to ogromne przekonanie do działania po swojemu. Sama nierzadko zastanawiałam się, co powie ktoś na mój pomysł, czy nie wyda się on głupi, czy ktoś nie skrytykuje moich technicznych umiejętności. Natomiast kiedy coraz więcej oglądam tego, co tworzyli znani fotografowie, ikony fotografii, coraz bardziej przekonuję się do tego, że nie da się zbudować własnego stylu, nie da się stworzyć czegoś nowego i oryginalnego nie będąc trochę przekornym i buntowniczym.
Jasne, wymaga to odwagi, przekonania o swojej racji i pewności siebie, ale jestem przekonana, że jest to tego warte.
Inspirująca historia twórczości Helmuta! Bardzo mi się spodobał ten post i z cichą nadzieją czekam na podobne :D
Bardzo się cieszę, że Ci się podobał! :) Jeśli będzie okazja, będę publikowała takich wpisów więcej, dzięki wielkie za feedback. :)
Dzięki za tą relację, sama nie mam szans pojechać ;)
Wystawa została przedłużona do 18 kwietnia, może jeszcze Ci się uda? :)