Delikatnie mówiąc – był to koszmar i chyba tylko projektowanie domów w niedługim czasie uratowało mnie od tego, by nie rzucić tych jakże abstrakcyjnych na początku studiów (ze mnie jest raczej człowiek konkretny).
Prowadzący powiedział wtedy, byśmy zamiast jęczeć i modlić się nad projektami, wyszli pobiegać, obejrzeli film albo poszli na wystawę. Żebyśmy się oderwali i pozwolili zainspirować CZYMKOLWIEK.
Było to trochę zaskakujące, że mogę poszukiwać pomysłu na projekt nie tylko gapiąc się na karton.
I faktycznie, zwykle gdy pozwoliłam myślom ruszyć w innych kierunkach niż architektura, do głowy wpadały coraz mniej oczywiste rozwiązania.
W pracy kreatywnej inspiracją może być wszystko. Teraz, idąc za tamtą radą, inspiracji do pleneru ślubnego nie szukam u innych fotografów ślubnych. Oglądam filmy, przeglądam magazyny modowe lub przypominam sobie filmy na YouTubie, a dzięki temu uczę się robić dobre zdjęcia.
Brzmi dobrze? To zapraszam!
1. Peter McKinnon
No dobrze, tu jednak będzie trochę o fotografowaniu.
Bardzo mnie ciągnie do energetycznych, wyrazistych ludzi, a Peter McKinnon zdecydowanie jest jednym z nich. Prowadzi swój kanał na YouTubie o filmowaniu i fotografii, ale fotografii zupełnie innej niż ta, jaką się zajmuję. Jest osobą, dzięki której nauczyłam się trochę sztuczek w Photoshopie, Lightroomie, która popchnęła mnie do robienia ładnych stories na Instagramie, i która w każdym odcinku zachwyca mnie cudnymi ujęciami kawy. ♥
Jest sprzętowym geekiem, ale potrafi wycisnąć maksimum nawet wtedy, gdy do dyspozycji ma tylko telefon. Ostatnio pokazał kilka fotek ślubnych zrobionych telefonem. Tego akurat mu pozazdrościłam, bo reportaż ślubny zrobiony iPhonem jest jednym z moich fotograficznych (szalonych!) celów.
2. VOGUE i fotografia modowa
Fala hejtu się posypała na polskiego Vogue’a, kiedy okazało się, że w nim TYLE REKLAM. Tyle reklam, tyle zdjęć, tyle dobrego oglądania, tyle fajnych fotograficznych nazwisk! Sonia Szóstak. Zuza Krajewska. Łukasz Pukowiec. Kuba Ryniewiecz. Można się obrażać, że zawód i mało czytania, ale dla mnie te sesje są przeogromną inspiracją do tego, co sama w fotografii robię. Również ślubnej!
https://www.instagram.com/p/Bgotyf3nd3l/?taken-by=aniaulanicka
Ładnie sfotografowana postać to ładnie sfotografowana postać. Dlaczego więc na pannę młodą nie patrzeć jak na światowej klasy modelkę i nie spróbować zrobić coś mniej ckliwego, a bardziej oryginalnego, niż zwykle? Nie ograniczajmy się, próbujmy!
3. Oglądam ładne filmy
Wes Anderson i „The Grand Budapest Hotel”. Sorrendino i „Wielkie piękno” oraz „Młodość”. „Patrick Melrose”.
Są filmy, które są tak ładne, że zaczynam myśleć kadrami, gdy je oglądam. Zapamiętuję ujęcia, kolory, kompozycję. Genialnym przykładem jest choćby Grand Budapest Hotel. Symetria, linie, kolory, postaci – no przecież to jest idealne! Zrobię kiedyś taki reportaż!
A skoro jesteśmy przy filmach – polecam również reklamy. Ta dla ERDEM x H&M to coś wspaniałego. Jest to chyba jedna z najpiękniejszych reklam, jakie widziałam i dałabym się pokroić, by być na miejscu fotografa w drugiej minucie i robić zdjęcia takim scenom. :)
4. Niezłe Aparaty
W końcu ktoś od zdjęć. :) Kiedy wymyśliłam sobie, że będę robiła reportaże ślubne, nie miałam zielonego pojęcia, jak się do tego zabrać. Szukałam jakiegoś kompleksowego poradnika w całym internecie i chyba jedynym sensownym miejscem był blog Jacka Siwko. Czytałam kiedyś o tym, co powinno się w takim reportażu znaleźć, jaki sprzęt jest mi potrzebny i drukowałam checklisty, z którymi sprawdzałam, czy jestem wystarczająco dobrze przygotowana do zlecenia. Teraz słucham podcastów i oglądam filmy na na kanale na YT, kiedy obrabiam zdjęcia.
https://www.youtube.com/watch?v=qYsdJ09jcdA&t=11s
Całe szczęście Jacek napisał ebooka Fotografia ślubna od A do Z (W KOŃCU!!!), który jest jeszcze w przedsprzedaży, więc Wy już nie macie takiego problemu z poszukiwaniem inspiracji. Przeczytałam już dwa razy i wszystkie poprawki rozpisałam sobie jako oddzielny projekt w Nozbe. Niesamowity inspiracyjny kop!
5. Przeglądam swoje archiwa i analizuję
Jeśli oglądam zdjęcia, to staram się najczęściej zaglądać do swoich. Sprzed kilku miesięcy, roku, dwóch lat, scrollując instagrama, portfolio czy profil na facebooku. Czasami zastanawiam się, co mogłabym w tej sesji zrobić lepiej, jak inaczej wykorzystać to światło czy co mogłabym poprawić w obróbce. A już w ogóle polecam robienie w trakcie tych analiz notatek z przemyśleniami, do których można zajrzeć przy kolejnych zleceniach. Dzięki temu z każdą sesją, każdym reportażem mamy szansę robić coraz lepsze zdjęcia.
Czego nie polecam do nauki fotografii?
Nie do końca polecam oglądanie innych fotografów robiących ten sam rodzaj fotografii, co my. Wiecie pewnie jak to jest, gdy naoglądacie się pięknych sesji i reportaży, a potem jedyne, co macie ochotę robić, to płakać, jeść pizzę i popijać winem. ;)
No mnie się czasami takie (tragiczne) sesje zdarzały. Raczej na początku fotografowania, ale czasami jeszcze kuszą. Warto wykazywać się w tym wypadku zdrowym rozsądkiem. Brać pod uwagę to, jak długie doświadczenie ma osoba, którą się fascynujemy, czy być może nie porównujemy czyjegoś fotograficznego etatu do naszej godziny dziennie.
Jeśli obserwuję kolegów z branży, to najczęściej tych, z którymi znamy się prywatnie i z którymi mam regularny kontakt, by wiedzieć, co się u nich dzieje. Każdy z nas ma swój styl, swoją osobowość i już dawno doszłam do wniosku, że nie jesteśmy dla siebie konkurencją i daleka jestem od zazdroszczenia im.
Dodaj komentarz