Nowy kierunek

Jeśli miałabym wybrać jeden żywioł, do którego czuję największy respekt i dystans, byłaby to woda. Za każdym razem, kiedy się do niej zbliżam, czuję ten majestat, a jej nieskończona głębia napawa mnie dziwnym dreszczem. Możliwe, że jest to pochodna tego, że do tej pory nie nauczyłam się dobrze pływać, a za dzieciaka popisywałam się co najwyżej w czterdziestocentymetrowej wysokości basenie. Pamiętam też aż za dobrze powrót w czasie sztormu z jednej z tajskich plaż w łódce – orzeszku. W tamtym momencie całe życie mignęło mi przed oczami i niczego nie pragnęłam tak bardzo, jak dotknąć ziemi lub choćby zobaczyć ląd z daleka. 

Nie zaprzeczam, że mój dzisiejszy szacunek do tego żywiołu może wynikać z mieszanki tych śmieszno – tragicznych ;) doświadczeń. Mimo to za każdym razem, kiedy jestem nad morzem i patrzę na jego ogrom, czuję ukojenie. Nieważne, co działoby się we mnie czy na świecie, cykl natury jest nie do ruszenia. Przypływ, odpływ, fala za falą. Choć nie wiem jak bardzo próbowalibyśmy ją sobie podporządkować, natura zrobi swoje. Tym bardziej w czasach zmian klimatycznych możemy zobaczyć, jak bezbronnym pyłkiem jesteśmy w jej obliczu. Kontakt z naturą sprawia, że wiele spraw widzę inaczej. 

Nature doesn’t hurry yet everything is accomplished.

Lao Tzu

Dla mnie cykl natury jest wspaniałą metaforą działania w swoim tempie i z szacunkiem dla swoich granic. Nie potrzeba się śpieszyć, podporządkowywać czy zmieniać, jeśli znam swoje wartości, predyspozycje i wizję. Jeśli wiem, co mnie uszczęśliwia, robię to w swoim tempie. Co by się nie działo, wiem, dokąd zmierzam i krok za krokiem realizuję swoją misję. Właśnie ta pewność natury, obecność i niezmienność jej cyklów daje mi kojącą moc. Znajduję w tym spokój i oparcie. Za każdym razem, kiedy odpoczywam w naturze, czuję przypływ sił. 

Tempo miasta wzbudza presję i zmusza do przyśpieszenia. Czasami również do zagłuszenia tego, co naprawdę się we mnie dzieje. Kontakt z naturą pozwala mi się ugruntować i na nowo usłyszeć swój głos. Ostatnio jeszcze bardziej tego potrzebowałam i szukałam swojej siły w kontakcie z naturą. Dla mnie natura to robienie miejsca na nowe. 

Ten wpis jest dla mnie symbolicznym startem w nowym kierunku mojej marki. Lub może nie tyle nowym, co bardziej klarownym. Dużo musiałam przemyśleć, uprzątnąć i poukładać na nowo, by to, co robię, znowu zaczęło mi służyć. Więcej niedługo.

Wszystkie zdjęcia zrobione zostały analogiem. Nareszcie!

Podobne wpisy