W sierpniu 2021 roku moja firma obchodziła czwarte urodziny. Każda kolejna rocznica działalności mojego biznesu fotograficznego jest dla mnie wspaniałym powodem do świętowania. Jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się na ten krok prawie pięć lat temu i zmieniłam swoje życie na wiele sposobów. Nie tylko to zawodowe, ale prywatne również.
Dzisiaj mam już ugruntowaną pozycję i fajną markę, ale możecie się domyślać, że wcale nie było tak różowo na samym początku. Zresztą co tu dużo mówić – jestem przekonana, że część z Was czytających ten tekst właśnie myśli o założeniu własnego biznesu lub aktualnie go rozwija! Może to Ty? Jeśli tak, trzymam za to mocno kciuki!
W tym wpisie chciałabym rozwinąć kilka rzeczy, które powiedziałabym samej sobie zakładającej działalność te kilka lat temu. Są to teksty, które są niezwykle wspierające nie tylko jeśli chodzi o rozwijanie biznesu, ale również podejście do życia w ogóle.
Jak wiele razy już wspominałam, jeszcze kilka lat temu byłam przestraszoną, niepewną siebie dziewczyną, która w kąciku pierwszego warszawskiego mieszkania marzyła o tym, by działać po swojemu. Dotyczyło to nie tylko w pracy, ale to właśnie zmiana pracy pomogła mi przepracować wiele przekonań i lęków we wszystkich sferach. Dzisiaj jestem w zupełnie innym miejscu. Mimo że całe życie będę pracować nad swoimi wieloma przekonaniami i swoim rozwojem, to kilkoma wnioskami mogę się już dziś z Wami podzielić.
Zapraszam Was do lektury tego wpisu. Mam ogromną nadzieję, że będzie ona dla Was niezwykle inspirująca!
Własny biznes – co chciałabym powiedzieć samej sobie, kiedy go zaczynałam?
1. Dasz radę.
Tak proste słowa, które są tak ważne! Mam świadomość, że o tak proste, wspierające słowa, wcale nie jest tak łatwo. Znam historie wielu z Was, w których mówicie mi, że nie otrzymujecie wsparcia od bliskiego otoczenia. Może rodzice nie akceptują Twoich decyzji; może znajomi wyśmiewają Twoje pomysły; może środowisko chce Ciebie wtłoczyć w ramy, do których wcale nie pasujesz. Znam to. Mimo że moi rodzice zawsze wspierali mnie i moje rodzeństwo w naszych (nierzadko szalonych) decyzjach i pomagali, jak mogli, to spotkałam się z nieprzychylnymi komentarzami innych osób, które odbierały mi wiarę w siebie. Dzisiaj więc mówię do Ciebie: dasz radę!
2. Jesteś wystarczająco dobra i masz wspaniałą wiedzę i umiejętności.
Syndrom oszusta to coś, co dosięga nie tylko początkujących przedsiębiorców, ale dosłownie każdego, kto chce wyjść do szerszej publiczności z czymkolwiek swoim. Może to być własny biznes, ale może to być równie dobrze wiersz napisany do szuflady albo inspirujący post na Instagramie. W każdej takiej sytuacji możesz słyszeć w głowie pytania: czy jestem wystarczająco dobra, by o tym mówić? Czy znam się na tym na tyle, by na tym zarabiać? Mnie te pytania prześladowały przez długi czas i ciągle czułam presję, że muszę coś (komuś) udowadniać. Niepotrzebnie. Zawsze znajdą się osoby, które mogą uczyć się z mojego doświadczenia.
3. Możesz robić to, co chcesz.
Przez bardzo długi czas miałam ogromny problem z tym, by podążać własną ścieżką i obstać przy obranym przez siebie kierunku. Wpadałam na pomysły, które po chwili wydawały mi się totalnie głupie. Chciałam zrealizować jakiś projekt, a później oglądając relacje na Instagramie dołowałam się, że ktoś robi inny, na pewno lepszy. Porównywałam swoje działania do tego, co obserwowałam dookoła siebie i latałam na prawo i lewo jak chorągiewka na wietrze. Ciągle czułam, że muszę się do czegoś dopasowywać. Dzisiaj powtarzam sobie, że jeśli chcę coś zrobić, to to robię. Robię to, co uważam sama za słuszne.
4. Najlepiej wiesz, co dla Ciebie dobre.
Z tym, co napisałam w poprzednim akapicie, wiąże się jeszcze coś innego. Myślę tu o szukaniu potwierdzenia swoich pomysłów u innych. O czekaniu na jakąś aprobatę, nieustannej obawie przed krytyką lub hejtem. Myślę o chowaniu wszystkiego, co robiłam, do szuflady, by nie musieć mierzyć się z wyobrażanymi przeze mnie konsekwencjami.
Wiem, że to może być trudne natomiast wiem też, że Ty, ja, najlepiej wiemy, co dla nas dobre. Nikt nie przeżył za mnie moich lekcji, nikt nie wie, jakie doświadczenia dokładnie mam za sobą. Podobnie nikt nie wie jakie za mną stoją lęki i jakie mam życiowe pragnienia. Nie jesteśmy w stanie dobrze poznać nikogo, dlatego tak samo nie jesteśmy w stanie nikomu idealnie doradzić. To po prostu nie jest możliwe. Dlatego tak ważne jest, by prosić o radę, jeśli tego potrzebujesz, ale i tak podejmować własne decyzje.
5. Możesz pracować według własnych zasad.
Piszę ten punkt i zaczynam się trochę śmiać, a trochę mieć do samej siebie sprzed kilku lat ogromne współczucie. Założyłam własny biznes, ale tak naprawdę bliżej od niezależności było mi do bycia na usługach swoich klientów. Daleka jestem od tego, by to jakoś bardzo osądzać, natomiast widzę, że było w tym bardzo dużo lęku przed tym, że jeśli postawię jakieś granice, to ktoś mnie odrzuci. A powinno być wręcz przeciwnie.
Przecież stawianie granic jest dobre; wybieranie osób do współpracy jest dobre; praca w taki sposób, by obie strony były bardzo zadowolone, jest super! A nie da się tego zrobić, jeśli jedna ze stron, w tym wypadku ja prowadząca biznes, ciągle czuje, że siebie nadwyręża i wykorzystuje. W taki sposób nie da się stworzyć miejsca pracy, w którym czujesz szczęście i satysfakcję. Dlatego powtórzę: możesz pracować według własnych zasad. Twoja firma jest dla Ciebie, nie na odwrót.
6. Nie bój się inwestować.
To dość odważna rzecz do powiedzenia samej sobie, kiedy zaczynałam prowadzenie własnego biznesu w ogromnym lęku przed tym, że zabraknie mi pieniędzy. Nigdy nie miałam dużo pieniędzy, nie byłam bogata i ciągle obawiałam się, że na coś mi nie wystarczy. Kiedy wydawałam pieniądze, miałam poczucie winy, że wszystko jest za drogie i powinnam oszczędzać. Możesz się domyślać, że nie jest to idealny background do tego, by mówić o inwestowaniu.
I mimo że wtedy nie potrafiłam postąpić inaczej, to dziś widzę, jak inwestycja w naukę, rozwój, z czasem w sprzęt, wygodne życie i ambitne projekty zwraca się z nawiązką. Pieniądze potrzebują być w przepływie – przychodzą, by pójść dalej i by do nas później wrócić. Jeśli bałam się wydawać, to bałam się też zarabiać. Mogłabym mówić o tym dużo, ale zostawimy to na następny raz. Na ten moment wystarczy. :)
7. Ucz się i rozwijaj!
Kiedy jesteśmy przy inwestycjach, nie sposób nie wspomnieć o rozwoju i nauce. Bo to na to właśnie wydaję dużą część własnych przychodów. Nie bój się rozmawiać o swojej pracy ze znajomymi z branży czy innymi, których cenisz. Planuj czas na to, by oglądać ciekawe webinary czy uczestniczyć w fajnych kursach. Ucz się od osób, które podziwiasz i które czujesz, że mogłyby Ci pomóc.
Ja na początku prowadzenia własnego biznesu dużo uczyłam się z książek i darmowych materiałów w internecie. Było to możliwe, natomiast wiem, że wartościowa pomoc od profesjonalisty znacznie skróciłaby czas poświęcony na naukę nowych umiejętności. Dziś uczę się od wielu osób, które podziwiam i muszę przyznać, że efekty często samą mnie zadziwiają.
8. Twoja praca jest ważna.
Po ukończeniu studiów architektonicznych i półtora roku pracy w zawodzie będąc inżynierem trochę dziwnie czułam się przedstawiając się jako fotograf. Miałam wrażenie, że to jakieś takie nieważne, pierdołowate, że to tylko zdjęcia, które nie są niczym istotnym. Nie przywracam przecież nikomu zdrowia ani nie rozbudowuję miast. Wtedy myślałam, że robię tylko zdjęcia.
Dzisiaj wiem, że mam potężną wiedzę na temat fotografii i wykonywania swojego zawodu. Znam się na tym, co robię i zmieniam życie osób, z którymi pracuję. Tworzę coś ważnego i istotnego. Wykonuję wspaniały zawód! Jestem z tego niezwykle dumna. I mam potrzebę powiedzieć Ci to raz jeszcze: Twoja praca jest ważna! Nieważne czym się zajmujesz.
9. Sukcesy innych nie ujmują Twoim sukcesom.
Zakończyłaś jakiś fajny projekt i jesteś z siebie niezwykle zadowolona. Znalazłeś współpracę swoich marzeń i podskakujesz z radości. Po chwili wchodzić na media społecznościowe, by ogłosić dobrą nowinę, oglądasz relację kogoś innego, kto dzieli się swoimi sukcesami i puff… Twoja radość i duma znikają jak powietrze z przekłutego balonika. Znasz to? Bo ja niezwykle dobrze.
Obserwując działania innych ciągle się porównywałam. Dochodziłam do wniosku, że wszyscy robią jakieś w kosmos wystrzelone rzeczy, a ja jakieś pierdoły. Zamiast otworzyć szampana, zrobić sobie wolne i świętować sukces, robiłam smutną minę i siadałam do pracy nad kolejnym projektem, który miał coś udowodnić. Pamiętaj, że każdy ma swoją drogę. Każdy ma swoją dobę, inne zobowiązania, wartości życiowe, pragnienia i potrzeby. Ciesz się tym, co Ty osiągasz i tym, co osiągają inni. Sukcesy nie są limitowane!
10. Zasługujesz na to, by dobrze zarabiać.
Ze wszystkimi przekonaniami dotyczącymi tego, czy na pewno jestem wystarczająco dobra, czy mam wiedzę i umiejętności wiąże się to, na ile wyceniamy siebie i swoją pracę. Ja przez długi czas miałam w sobie bardzo ograniczające przekonanie, że jeśli będę zbyt droga, to klienci ode mnie odejdą.
Znowu – wiąże się to z lękiem przed odrzuceniem. Nie pozwalałam sobie na to, by grać według własnych zasad, dobrze się wyceniać i w ogóle zarabiać dobrze. Niestety jest to częste przekonanie osób, które dopiero rozwijają swój biznes. Niestety nierzadko słyszę to również od tych, którzy działają już latami i ze strachu przed brakiem zainteresowania swoimi usługami boją się podwyższać swoje ceny. Ja też. ;) A prawda jest taka, że możesz zarabiać tyle, ile dusza zapragnie. Pozwól sobie na to.
11. Skupiaj się na tym, co dla Ciebie najważniejsze.
Na początku drogi z własnym biznesem zrozumiałe jest łapanie się różnych zleceń, by jak najbardziej zmaksymalizować szanse na utrzymanie swojego biznesu. Ba, z biznesowego punktu widzenia jest to rozsądne, by dywersyfikować źródła przychodu. I o ile są to tematy, które naprawdę współgrają z twórcą biznesu, o tyle czasami dajemy się wcisnąć w oczekiwania i ramy, które w ogóle do nas nie pasują.
Publikowanie postów w social mediach ileś razy, bo tak trzeba; robienie pięciu projektów na raz, by mieć się czym pochwalić; wchodzenie we współprace tylko dlatego, żeby nie musieć odmawiać. Ja już doskonale wiem, że to droga do wielkich frustracji, a niekoniecznie do satysfakcji ze swojej twórczości. Jestem w procesie czyszczenia własnego biznesu i stanowczej rezygnacji z rzeczy, które mi nie służą. Wiem, że najlepsze, najbardziej satysfakcjonujące efekty osiągnę wtedy, kiedy będę słuchała siebie, swoich potrzeb i pragnień.
I jak, co czujesz po przeczytaniu tego wpisu? Udało mi się Ciebie choć trochę zainspirować do jakichś zmian, nie tylko zawodowych? Daj znać w komentarzu lub udostępniając ten post w mediach społecznościowych z kilkoma słowami Twojej opinii. Jestem ogromnie tego ciekawa!
A jeśli masz ochotę na trochę więcej inspirujących treści związanych z prowadzeniem własnego biznesu, zapraszam Ciebie do przesłuchania nowego odcinka podcastu.
https://open.spotify.com/episode/7nJxTi1ILNhz1OIwZtFY8f?si=1f29dab9588348af
Autorką zdjęć w tym wpisie jest Dominika Sobczyk.
Wiola napisał
Bardzo inspirujący wpis. Uświadamiający, że inni, którzy mają dobrze prosperujące biznesy, też kiedyś zaczynali i mieli wtedy milion rozterek i dylematów odnośnie swoich działań. Bardzo często o tym zapominamy i wydaje się nam, że innym to wszystko przychodzi z ogromną łatwością, albo wręcz spada z nieba….
Sama jestem teraz na etapie zmian w swojej ścieżce zawodowej i rzeczywiście często wchodząc na Instagram, łapie się na tym, że wszyscy wokół robią tyle fajnych rzeczy…, a ja w tym czasie nic sensownego. Dlatego bardzo dziękuję za ten wpis!
Ania napisał
Wiola, dokładnie tak jest! Powiem nawet więcej – kiedy marka jest już ugruntowana, pojawiają się kolejne wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć. :) Nic nie spada z nieba i wszystko jest wypracowane, choć często tego nie widzimy. Zdecydowanej większości tego nie widzimy. Więc trzymam kciuki za powodzenie w Twoich zmianach!
Radownisia napisał
A więc dam radę! Muszę sobie zacząć to powtarzać jak mantrę :D
Ania napisał
Polecam, pomaga! :)